Płaszcz uszyłam jakiś czas temu, czekając na Kayleigh. Męczyłam się z kapturem, dwa razy musiałam go zmniejszać. Jak się okazało niepotrzebnie :( Nie wzięłam pod uwagę,że wig Merl jest obszerniejszy niż Lilu. No i klops, na głowie Kayleigh kaptur trzyma się chwilkę a najczęściej wcale :) O przerabianiu go nawet nie myślę, musiałabym pruć podszewkę - mowy nie ma! No nic, mam nauczkę ,żeby nie szyć w ciemno tylko na właściwej modelce.
Buty my scene, które udało mi się okazyjnie kupić na aukcji ( 8,50 z przesyłką ) miałam zamiar przemalować ale gdy przyszły stwierdziłam, że ten karmelowy kolor jest całkiem fajny, więc zostaje jak jest. Teraz muszę tylko upolować takie dla Lilu :)
Na niektórych blogach zrobiło się już zimowo :) U mnie jeszcze panuje jesień. Tak było w niedzielę.
Pozdrawiam :)