niedziela, 5 grudnia 2010

czekanie...

... delikatnie mówiąc mnie dobija.
Już sam fakt, że na lalkę trzeba czekać około 50 dni może zniechęcać do zamówienia ale co zrobić kiedy ten termin jeszcze się przeciąga? Leiry spodziewałam się 20 listopada a najpóźniej pod koniec miesiąca. Tymczasem 19. 11. dostaję wiadomość ,że lalka jest jeszcze w fazie produkcji. Śmiać się, czy płakać oto jest pytanie :)
Ale skoro śmiech to zdrowie...

niedziela, 10 października 2010

Zanim wybrałam Leirę...

Zdjęcia lalek, które jakis czas temu wpadły mi w oko. Na szczęście dla mnie większość była już wyprzedana i to na długo przedtem zanim zainteresowałam się dolfami. Miłego oglądania :)


Amy  Iplehouse



Sakura Rosette



Mika Sweet Dream Volks


Cara Holy Night Lati
Kusiły mnie też olbrzymki...

Noella Leeke World   ( 60cm !)


Liz Volks   poniżej jej dwie versje


Liz Spring Stroll


Mai
Ale najbardziej zachwyciła mnie Liz w tej stylizacji:

   Mogłabym nie zauważyć jej 55 cm :) gdybym była bogata i potrafiła podróżowac w czasie. Lalka już nie do kupienia. Ale cieszy mnie, że jest w Polsce :) Może kiedyś ją zobaczę na "żywo".



Morphoa Dollzone
 Zupełnie inny styl ale podoba mi się jej nadąsana minka. Może kiedyś jak skala 1/4 przestanie mi wystarczać.

niedziela, 19 września 2010

Zaległości

Długo mnie tu nie było... Ale nie próżnowałam. Projektowałam , szyłam, kupowałam, czytałam inne blogi i niestety odkryłam dollfie. Z początku uznałam, że to nie dla mnie, bo po pierwsze: ceny :) po drugie : za duże i gdzie je trzymać? Po trzecie zajęta aranżacją domu dla Dynamitek nie miałam czasu myśleć o niczym innym. Ale kiedy znudzona oczekiwaniem na lalki zaczytywałam się blogami o dollfach i jak się tak napatrzyłam na te wszystkie zdjęcia... coś mi tam zaczęło kiełkować. I wymyśliłam, że jednak muszę przynajmniej jedną mieć :) Ale tylko w skali 1 : 4! Wybór do łatwych nie należał, ponieważ jeśli spodobała mi się twarz to ciałko absolutnie nie, i na odwrót. Tak było np. z Sakurą z Rossette: buźka śliczna ale te wydłużone kończyny... ech
Dopiero w lipcu znalazłam ideał. Leirę Milk z A-S. Jest zrobiona ze znienawidzonej przez niektórych francuskiej żywicy, ale mnie to jakoś nie powstrzymało :) Nie będę jej trzymać na parapecie , więc nie powinna szybko zzielenieć, zresztą z tego co czytałam na innych blogach, nawet lalki z lepszego tworzywa mogą zmienić kolor. Pożyjemy zobaczymy. Leira będzie u mnie chyba nie wcześniej niż za 61 dni. Oby nie później :) Przynajmniej mam dość czasu na zrobienie zimowej dioramy.

piątek, 26 marca 2010

Tak to się u mnie zaczęło...

Zatęskniłam za swoją pierwszą laką z dzieciństwa - Fleur. Przekopując Internet znalazłam bloga Bogny a stamtąd już było blisko do dynamitek :)
Fleurki nadal będę szukać, a gdy ją znajdę, będzie mieć towarzystwo trzech koleżanek( na początek) :)
Ich tożsamość zdradzę później.